Link :: 19.11.2004 :: 18:21
No i wykrakałam... Cały dzień pada śnieg... Właściwie to calutki nie, ale prawie. I w porównaniu do wczorajszego jest dużo większy. Chodzimy sobie po Oliwskim ZOO, dokładnie to akurat byliśmy w papugach itp., aż tu zaczyna pruszyć śnieg. Myślałam, że to chwilowe, tak jak wczoraj, ale nie. Później rozpadało się an dobre. Było biało jak w zimie. Ja z Anią zaczęłyśmy śpiewać"Jingle bells", a chłopacy zaczęli rzucać się, ale przede wszystkim w nas, śnieżkami. Było... becznie. Nie no, fajnie było. Szkoda, że w ZOO nie było połowy zwierzątek, ale cóż. Taki już polski klimat. Później wstąpiliśmy do ogrodu botanicznego, żeby wziąźć listki miłorząbu japońskiego na biologię. Podobno one leczą choroby i przynoszą szczęście. Gdy znalazłam już sobie kilka, to zauważyłam jak Karola kuca i szperała w liściach leżących na ziemi. Jak się jej spytałam co tak przebiera, to poweidziała, że jej (miłości) jeden listek nie uleczy. Na co jej zaproponowałam, żeby może drzewo z korzeniami wyrwała. Ale później stwierdziłam, że nam i to by nie pomogło. Taki już nieszczęsny los nieszczęśliwie zakochanych... Pozostają nam tylko marzenia...
A jak odwieźli nas pod szkołę, to ja i Karolina (Wieśniara Ania, Wieśniara Iza, Wieśniara Magda, Wieśniara Basia i Wieśniak Piotrek nie szli) pognałyśmy do budynku, bo byłyśmy spóźnione 5 minut, na konkurs geograficzny. I to był błąd. Wielki błąd. Wprawdzie się nie spóźniłyśmy, ale ten test... był okropnie głupi. A zaczynał się tak łatwym pytaniem, a mianowicie napisać nazwy zaznaczonych na mapie kontynentów. Jak to zobaczyłam, to aż się uśmiechnęłam. Szkoda, że to były tylko pozory. Później zaczynały się schody. Szczerze mówiąc, myślałam, że będą się pytać o szczególy, ale tak nie było. Większość pytań było otwartych (a dokładnie tylko JEDNO było zamknięte). Były na obliczanie skali, czegośtam jeszcze, oraz grzbiety i rowy oceaniczne, jakieś cieśniny, jeziora, zatoki, wyspy i takietam. A nawet nam krzyżówkę zorganizowali. Najbardziej mnie dobiło ostatnie pytanie. Była podana jakaś informacja o imporcie i eksporcie w Polsce w 2000r. Do tego trzebabyło obliczyć saldo (co to, kurde, jest?!), jakiś procent i napisać czy to były dobra sytuacja dla państwa i wogóle. Jezu... Ten konkurs to była porażka. Maksymalna ilość punktów wynosiła 100. Jak dobrze pójdzie będę miała coś około 20. Naprawdę. Katastrofa po prostu.
Komentuj(1)
Link :: 25.11.2004 :: 06:56
Jestem z siebie zadowolona... Mam na to trzy powody. Pierwszy jest taki, że w konkursie brało udział 16 osób, a ja jestem dziewiąta. Naprawdę się cieszę. Na sto punktów zdobyłam 54, gdybym choć się trochę postarała, miałabym więcej, no ale ja się nie staram. Mam tylko 12 punktów do pierwszego miejsca (które zajęła zwyczajnie Balana). A to mało biorąc pod uwagę jak ona się uczy, a jak ja. A poza tym ona jest w trzeciej.
Drugi powód jest taki, że mam 14/14 z geografii, ze sprawdzianu. I to jedyna z klasy.
Trzeci powód to ten, że jak byliśmy w niedzielę na następnych meczach ligowych, to trener wystawiał mnie dużo razy. Aż mi się wierzyć nie chciało. Naprawdę. I wcale mi tak źle nie szło.
Dlatego jestem z siebie zadowolona. I kropka.
Komentuj(1)
Link :: 29.11.2004 :: 22:11
Dawno tu nic nie pisałam, a to może dlatego, że net mi nawalał przez jakiś czas, i działa dopiero teraz. Tak właściwie, to nie wiem o czym mam pisać. Hmm... W sobotę na treningu byłam tylko ja, Pola i Agata. Super... Takiej męczarni z trenerem jeszcze nigdy nie przeżyłam... I mam nadzieję, że nie przeżyję. Dzisiaj na treningu wprawdzie nie byłam, bo miałam salę, ale będę w czwartek i założę się, że trener nie da za wygraną z moimi zagrywkami... A w niedzielę znowu mecze. Tym razem w Wejcherowie. Pewnie jadę...
Nic więcej nie będę pisać, bo zbytnio nie mam co... A rozpamiętywać cały poprzedni tydzień, czy nic się nie wydarzyło, to nie mam czasu, bo muszę trochę napisać interpretacji obrazu van Gogha (chciałabym tak malować!) na plastykę i mam zamiar wcześniej zasnąć.
Komentuj(2)